Dzisiejszy,
dość długi post poświęcimy zmaganiom z kontrowersjami wokół
homeschoolingu. Mamy nadzieję, że dzięki temu temat zacznie być
dla czytelników bardziej interesujący. Zaczniemy od tematyki
ogólnej. Czy to w ogóle działa? Kto na to pozwala i dlaczego?
Homeschooling
jest legalny między innymi w całych Stanach Zjednoczonych, Anglii,
Australii, Portugalii, Chile czy Tajwanie.
Kraje te nie wprowadziły restrykcyjnych praw dotyczących tego
zagadnienia, w innych przypadkach edukacja ta również jest legalna,
ale ściślej regulowana przez państwo. Dzieci
uczone są we własnym domu przez swoich rodziców, ale równie
często organizowane są grupy skupiające rodziny wykorzystujące
omawianą metodę w pracy ze swoimi dziećmi. Nauka u takich grup
czasami składa się zarówno z zajęć w domu czy w domach
rówieśników, ale też z pojedynczych lekcji w zaprzyjaźnionej
szkole publicznej.
Stała dyskusja toczy się wokół pytania, czy
"zwykły" rodzic może być nauczycielem dla swojego
dziecka.
Przykład
USA.
Przez
lata dominował stereotyp, że rodziny nauczające w domu są głęboko
religijne, często niemal ocierają się o religijny fanatyzm,
a ich działania mają na celu odcięcie dzieci od laickiego świata
wpływającego na ich przyszłe poglądy i zachowania. Przykład
Stanów Zjednoczonych pokazuje, że kontrolowanie tego typu dążeń
dla dobra dzieci może być przeprowadzane sprawnie, o ile zostaną
zastosowane odpowiednie regulacje prawne. W zależności od stanu
wymagania dotyczące takich rodziców są różne: certyfikaty,
obowiązkowe zgłaszanie szkołom faktu nauczania w domu, czy
wymaganie konkretnego programu nauki.
Stan Illinois jest rajem dla szkół domowych, trzeba spełnić tylko
dwa wymagania: uczyć po angielsku i mniej więcej tego, co jest w
szkolnych programach. Każdy etap nauki można przeprowadzić w domu,
by następnie wysłać dziecko do szkoły publicznej. Nie ma
egzaminów wstępnych do liceów, często do przyjęcia wystarczają
oceny wystawione przez rodziców. Szokujący dla sceptyków może być
fakt, że w tym kraju teoretycznie możliwe jest nauczanie dziecka w
domu aż do poziomu uniwersyteckiego. Mimo podziału USA na stany i
zróżnicowanie prawa między nimi pozostaje faktem, że
uczniowie szkół domowych mają dobry dostęp do edukacji wyższej
bez potrzeby wcześniejszego uczęszczania do szkół publicznych.
Po raz kolejny warto przywołać przykład Illinois, gdzie nie ma
dodatkowych wymagań dla wychowanków szkół domowych. Niektóre
uczelnie wymagają zdania dodatkowych egzaminów wstępnych, jednak
statystyki pokazują, że ta praktyka nie odstrasza od
homeschoolingu. Podsumowując zakłada
się, że nieodzowna odpowiedzialność rodzica za dzieci jest
odpowiednią wewnętrzną regulacją cyklu nauczania na każdym
etapie, aż do
uniwersyteckiego.
Niedoskonałości
nauczyciela domowego.
Badania
amerykańskie opublikowane przez Home Schooling Legal Defence
Association czy Christian Home Educators Coalition dowodzą, że
rodzic
będący jednocześnie zawodowym nauczycielem wcale nie jest
gwarantem postępów u dzieci.
Podobnie ma się przecież do nich słaby nauczyciel w szkole
tradycyjnej. Nie chodzi oczywiście o to, by uwłaczać zawodowcom
decydującym się na samodzielne uczenie swoich dzieci, ale o
wyjaśnienie, że certyfikaty czy dyplomy często mają niewiele
wspólnego z odpowiednim sposobem przekazywania wiedzy.
Czy
należy obawiać się zawyżania ocen przez rodziców, pobłażania
dzieciom, pomijania niewygodnych
fragmentów wiedzy?
Ponownie wracamy do zagadnienia odpowiedzialności: rodzic
rozumiejący swoją ogólną rolę w życiu własnego dziecka ma
świadomość, jak wielki wpływ wywiera na jego przyszłe życie.
Wyżej opisane regulacje prawne i wymagania odgórne regulują
rzetelność nauczania. Na edukację domową decydują się zazwyczaj
rodzice silnie zdeterminowani do wspierania swoich dzieci, do
wspomagania ich rozwoju i działania wyłącznie dla ich dobra, pewni
swoich umiejętności i możliwości. Trudno wyobrazić sobie
sytuację, gdy rodzic świadomie działa na niekorzyść dziecka
poprzez taką właśnie metodę nauczania. Rodzice potrafią
traktować ocenianie w sposób rozsądny, uczciwy i nie stosować
szkodliwej protekcji. Homeschooling ma też podwójną wartość
edukacyjną: nie jest tak, że za braki w wiedzy rodzic może z
czystym sumieniem winić szkołę, czy odesłać dziecko do
nauczyciela, gdy nie potrafi lub nie chce odpowiedzieć na trudne
pytania dziecka. Rodzice mają oprócz praw także
obowiązek, żeby przygotować je do dorosłego życia. Rodzic
świadomy swojej niewiedzy czy niepewny, jak przedstawić
jakiekolwiek zagadnienie ma obowiązek zwrócić się o pomoc do osób
lepiej orientujących się w temacie. Jest to kolejny aspekt związany
z ogólnym pojęciem odpowiedzialności, która musi charakteryzować
każdego rodzica.
W
kolejnej notce zajmiemy się problemem socjalizacji w szkole domowej
oraz motywami kierującymi rodzicami zaangażowanymi w homeschooling.
Już niedługo przedstawimy też tekst dotyczący przełożenia
opisanych działań na realia polskie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aby komentować nieanonimowo czytelnik bez aktywnego konta Google może wybrać z listy Komentarz Jako opcję Nazwa/Adres URL.